NIEBIESKA FLAGA NAD PUSTYNIĄ (Izrael, LLOV)
Gdzieś, ktoś mądry, napisał kiedyś, że z marzeniami trzeba uważać, bo potrafią się spełniać. :) Cóż, trudno się z tym nie zgodzić. Po miesiącu oczekiwania na akceptację akredytacji, kilku godzinach lotu samolotem i kilku dodatkowych na jazdę samochodem, jesteśmy na miejscu. No prawie. Wokół nas pustynia Negev. Rozległe, kamieniste pustkowie, pełne wzgórz, wąwozów, wyschniętych koryt rzek i strumieni. Gdy godzinę temu wyruszyliśmy na północ z leżącego nad zatoką Akaba Eliatu, otaczały nas wysokie wzgórza, a kręta droga wiodła wzdłuż wielkiego płotu będącego granicą pomiędzy Egiptem i Izraelem. Teraz krajobraz się nieco „uspokoił”, wzgórza, a może już bardziej góry, wciąż nam towarzyszą, ale są już dalej, hen na horyzoncie. Poranne słońce pięknie maluje na nich brązowo, złote wzory. Ok. nie ma się co rozczulać :), przed nami przecież poważne zadanie. Naszym celem jest Ovda – Baza Lotnicza Izraelskich Sił Powietrznych, w której odbędzie się dzień prasowy międzynarodowych ćwiczeń lotniczych BlueFlag 2017.
Ovda Air Base
Po ponad godzinnej jeździe, wreszcie docieramy na miejsce. Na rozległej równinie widać już zabudowania lotniska. Przed nami Ovda Air Base. Zanim dojedziemy do bramy jeszcze kilka informacji historyczno-geograficznych. Lotnisko Ovda mieści się kilkadziesiąt kilometrów na północ od miasta Eliat, czyli najdalej na południe położonego miejsca w Izraelu i jedynego izraelskiego skrawka wybrzeża nad morzem Czerwonym. Łatwo znaleźć na mapie. Powstało na początku lat osiemdziesiątych jako zastępstwo dla opuszczonej przez IAF bazy lotniczej Etzon na Synaju. Dla wyjaśnienia: po zwycięskiej wojnie z państwami arabskimi w 1967, tzw. „wojnie sześciodniowej”, Izrael zajął cały półwysep Synaj aż do brzegów Kanału Sueskiego. Na okupowanych terenach zbudowano wiele baz i instalacji wojskowych. Jednak na mocy traktatu pokojowego z Camp David z 1978 roku Izrael wycofał się z większości zajmowanego terenu, opuszczając również wiele zbudowanych już baz. W ramach rekompensaty rząd USA sfinansował budowę wielu instalacji wojskowych na terenie Izraela, w tym m.in. lotniska Ovda. Tyle historii. Dziś miejsce to wykorzystywane jest zarówno przez lotnictwo wojskowe, jak i cywilne. Jako port lotniczy Red Sea Ovda Airport przyjmuje loty pasażerskie, dla których lotnisko w Eliacie jest za krótkie. Głównie chodzi o duże samoloty pasażerskie lecące bezpośrednio z zagranicy. Lotnisko jest też zapasowym portem dla Tel Awiwu. Część wojskowa to głównie infrastruktura bazy szkoleniowej IAF. Mieszczą się tu elementy szkoły oficerskiej, szkoły personelu naziemnego i Centrum Wyszkolenia Zaawansowanego. Ovda jest również miejscem stacjonowania 115. eskadry „Latających Smoków”, będącej eskadrą „Agresorów”. O tej jednostce za chwilę powiemy sobie więcej.
Dzień prasowy
Po dotarciu do głównej bramy, zostajemy skierowani na przyległy parking. „Czekać! Nie robić zdjęć!” pada z ust sympatycznej pani porucznik. Ech, ale jak tu nie robić zdjęć, kiedy prawie cały personel „na bramie”, to piękne kobiety z bronią, a obok stoi świetnie zachowany Kfir C7? :) No nic, nie wolno, to nie wolno. Na szczęście nie trwa to długo. Po zebraniu się całej grupy (około 70-80 osób), kontroli, sprawdzeniu akredytacji i wydaniu przepustek, wsiadamy do autobusu i ruszamy w głąb bazy. W czasie drogi otrzymujemy kolejny zakaz robienia zdjęć. Co ciekawe chyba nawet wszyscy go przestrzegają. Po krótkiej podróży docieramy do niewielkiego budynku usytuowanego niedaleko pasów startowych i wieży kontroli. Trochę dalej od nas na płaszczyznach postojowych w gorącym powietrzu majaczą nam sylwetki F-16 w charakterystycznym pustynnym kamuflażu. Ech… jeszcze chwilę muszą poczekać. Plan na dzisiejszy dzień jest następujący: najpierw briefingi, później odwiedzimy baterię rakiet Patriot, następnie wizyta na stanowiskach zajmowanych przez uczestników ćwiczeń oraz sesja przy pasie, czyli starty i lądowania uczestniczących w ćwiczeniach samolotów.
Po krótkiej przerwie kawowo-śniadaniowej ruszamy do sali odpraw. Tu kolejne obostrzenia: wszystkie telefony trafiają do depozytu, a aparaty do plecaków. Zakaz rejestrowania i robienia zdjęć. Ostatecznie czekają nas trzy prezentacje prowadzone przez przedstawicieli IAF. Pierwsza dotyczy samych ćwiczeń, ich założeń i przebiegu. Druga przybliża nam, jak złożonym zagadnieniem jest kontrola przestrzeni powietrznej nad Izraelem, i wreszcie ostatnia o zabezpieczeniu logistycznym i technicznym przeprowadzanych ćwiczeń.
Niebieska Flaga
Ćwiczenia pod kryptonimem Blue Flag są międzynarodowymi ćwiczeniami lotniczymi organizowanymi przez Izraelskie Siły Powietrzne. Ich pierwsza edycja odbyła się w 2013 roku. Obok jednostek IAF wzięli w niej udział lotnicy z Grecji, Włoch i USA. Dwa lata później dołączyły do tego grona Polskie Siły Powietrzne. W tym roku „zestaw” powiększył się o lotników z Francji, Niemiec i Indii. Oficjalnie dla trzech ostatnich krajów była to pierwsza formalna wizyta w Izraelu. W przypadku francuskich samolotów to jednak nie do końca prawda…. bo gdyby tak cofnąć się do 1956 roku to… OK, to już zupełnie inna historia :). Wracając do meritum: w tegorocznej edycji ćwiczeń bierze udział ponad 80 samolotów i 1200 osób personelu. Gospodarzy reprezentują eskadry taktyczne latające na F-16 i F-15, pojedynczy transportowy C-130J, powietrzny tankowiec KC-707 oraz samolot kontroli powietrznej i dowodzenia G550. Podczas tej edycji nie zobaczymy jeszcze najnowszego nabytku IAF – wielozadaniowych F-35 Adir. Zapewniono nas jednak, że za dwa lata na pewno te maszyny wezmą już udział w ćwiczeniach. Francuskie Siły Powietrzne obecne są w sile pięciu Mirage 2000D z eskadry 1/3 ‘Navarre’. USAFE reprezentuje osiem F-16CJ z 510. eskadry ‘Buzzards’ z Aviano. Niemieckie EF2000 w liczbie 6 maszyn przyleciały z TakLwG 73 ‘Steinhoff’. Greckie F-16 pochodzą z 355. Eskadry „Tygrysiej”. Włoskie siły powietrzne przysłały cztery Tornado IDS/ECR z 6. Stromo. Polskie Siły Powietrzne reprezentuje komponent w sile sześciu F-16 z 31. i 32. BLT. Indyjskie siły powietrzne reprezentuje C-130J wspierający oddział sił specjalnych, który prowadzi równoległe ćwiczenia z izraelskimi specjalsami.
Jednostką prowadząca (leading squadron) w tegorocznej edycji jest 133. eskadra IAF latająca na F-15 Baz. Scenariusz zakłada dynamiczną kampanię powietrzną, której zadania zmieniają się wraz z wynikami zrealizowanych misji. Przy czym ich złożoność i poziom trudności zwiększa się wraz z rozwojem kampanii. Jako cel postawiono zrealizowanie jak najszerszego spektrum operacji powietrznych: od obrony własnego terytorium, poprzez walki powietrzne, wspieranie sił lądowych, zabezpieczanie operacji specjalnych, niszczenie różnego rodzaju celów lądowych, po przełamywanie i niszczenie obrony przeciwlotniczej przeciwnika. Ponadto jako drugi, bardzo ważny cel tegorocznego BlueFlaga, organizatorzy uznali rozwój współpracy pomiędzy ćwiczącymi stronami, wymianę doświadczeń i zwyczajne poznanie się ćwiczących żołnierzy.
Głównym teatrem działań są poligony rozlokowane na pustyni Negev. Te bardzo słabo zaludnione obszary dają możliwości szkoleniowe praktycznie niedostępne w Europie. Szczególnie, jeśli chodzi o zastosowanie środków walki elektronicznej oraz loty na małych i bardzo małych wysokościach, na które podczas tych ćwiczeń kładzie się duży nacisk. Codzienne loty odbywają się w dwóch turach i trwają średnio po około 90 minut. Na czas ich trwania cały obszar ćwiczeń jest zamknięty dla ruchu powietrznego. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że dla potrzeb BlueFlag wyznaczono przestrzeń powietrzną na południe od linii Tel Awiw – Jerozolima, czyli praktycznie połowę całej przestrzeni powietrznej kraju (!). Obszar ten został dodatkowo podzielony na teren „czerwonych” na północy i „niebieskich” na południu. Całość działań w powietrzu nadzorowana jest przez Centrum Kontroli zlokalizowane w Ovda.
Latające smoki
Podobnie jak w ćwiczeniach Red Flag rolę „przeciwników” podczas realizowanych misji odgrywa specjalna jednostka „Agresorów”. W Izraelskich Siłach Powietrznych zadanie to pełni 115. /czerwona/ eskadra znana też pod nazwą „Latających smoków”. Jest to jednostka nietypowa. Oprócz wykonywanych zadań odtwarzania taktyki sił powietrznych potencjalnych przeciwników, różni się również wyposażeniem i umiejscowieniem w strukturze IAF. Na wyposażeniu „Smoków” pozostają samoloty wielozadaniowe F-16C/D Barak (Błyskawica), śmigłowce szturmowe AH-1 Tzefa (Żmija) oraz różne systemy przeciwlotnicze. Jednostka nie wchodzi w skład sił operacyjnych, jest jednostką szkolną. W zeszłym roku jednostka została przezbrojona ze starszych F-16A/B Netz (Jastrząb). „Nowe” samoloty pozyskano z rozwiązanej 110. eskadry z bazy Ram David. Podczas ćwiczeń Blue Flag „Agresorzy” korzystają również z maszyn pożyczonych od innych jednostek latających na F-16 (109. i 117. eskadry). Ponadto w roli RED AIR wspierani są przez pozostałe ćwiczące jednostki IAF w szczególności przez latającą na F-15 133. eskadrę. Po raz pierwszy w ćwiczeniach Blue Flag bierze udział również bateria rakiet przeciwlotniczych Patriot PAC-3, wydatnie zwiększając poziom trudności działań wykonywanych przez „niebieskich”.
„Do boju”
Po zakończeniu briefingów i prezentacji, wsiadamy do autobusu i ruszamy w teren. Nasz pierwszy cel to rozlokowana na granicy bazy bateria rakiet przeciwlotniczych Patriot PAC-3. Praktycznie jest to jedna wyrzutnia z pojazdami zabezpieczenia i dowodzenia. Stanowi ona element obrony p-lot rozwinięty na potrzeby ćwiczenia. Po krótkim spotkaniu z personelem i krótkim briefingu ruszamy dalej. Odgłosy pracujących silników odrzutowych oznajmiają nam, że zbliża się czas wylotów. Wizyta na stanowiskach uczestniczących ekip zostaje odwołana i ruszamy w okolice wieży kontroli. W samą porę! Z okien autobusu widzimy już startujące pierwsze samoloty. W powietrze „idą” cztery EF2000. Na drogach kołowania i płaszczyznach postojowych zaczynają się gromadzić następne maszyny. Widać już izraelskie F-15 i F-16. Po dłużącej się, jak wieczność chwili docieramy w okolice wieży. Kiedy wysiadamy z autobusu, starty „idą już na całego”. Jesteśmy na parkingu za wieżą kontroli. Sto metrów na wprost od nas trzy F-16I Sufa (Burza) przechodzą właśnie „last check” przed wyjazdem na drogę kołowania. Wow! Wreszcie tak długo wyczekiwane spotkanie z tymi samolotami „oko w oko”. Za plecami słychać już ryk silników kolejnych startujących maszyn. To w powietrze wznoszą się inne izraelskie F-16. Najgorszy moment lotniczego świra. Musisz wybierać: zostać jeszcze trochę i „porobić” kołowania maszyn, których prawdopodobnie nigdzie indziej już nie zobaczysz, czy biec na starty innych maszyn… których też prawdopodobnie nigdzie indziej już nie zobaczysz. :) OK, jeszcze chwila z F-16I i ruszam na drugą stronę wieży obserwować starty. Dookoła spore zamieszanie. Nie tylko ja mam takie dylematy. Dziewczyny z IAF, które się nami opiekują, muszą mieć z nas spory ubaw. :) Docieram na miejsce, kiedy po pasie śmiga już F-16 w pustynnym kamuflażu. Wow! Co za widok! Sądząc po efektownej uskrzydlonej czaszce wymalowanej na stateczniku pionowym, do swojej misji wyruszyli piloci 101. eskadry. To spadkobiercy najstarszej jednostki bojowej Izraelskich Sił Powietrznych IAF, znanej jako „Pierwsza bojowa”. Powołanej do życia już w kilka dni po proklamowaniu państwowości Izraela w 1948 roku.
Stoimy na lekkim wzniesieniu powyżej pasów startowych. Do pierwszego z nich mamy ok. 100 m, a słoneczko za plecami, więc nie jest źle. Problemem jest za to spora termika, ale nikt się chyba nie spodziewał, że na środku pustyni jej nie będzie… :) Żadnych barierek, tasiemek, ograniczników. Po prostu stoimy w linii… i „robimy swoje”. Niestety, jak to często bywa, nie wszyscy pamiętają, że nie są sami i że inni dookoła też chcieliby mieć czysty kadr bez fotografa w centrum. ? Co zrobisz… nic nie zrobisz. Przynajmniej nie ma „malarzy” z drabinkami…
OK. Starty trwają dalej. Maszyny „idą w powietrze” z obu pasów i jak się po chwili okazuje również z obu stron. Wiatru praktycznie nie ma, więc nic nie stoi na przeszkodzie. Po „szesnastkach” przychodzi czas na F-15 Baz (Sokół) ze 133. eskadry IAF. Na kilku z nich, pod kabinami, widać oznaczenia zwycięstw powietrznych. Jedna z pierwszych startuje maszyna o numerze taktycznym 809 i nazwie własnej „Pantera”. To na niej 9 czerwca 1982 roku kpt. Melnik zestrzelił rakietą Python-3 syryjskiego MiGa-21. W tej samej walce jego skrzydłowy zniszczył drugiego Fishbeda przy użyciu działka (!). Dzień później na tej samej maszynie inny pilot kpt. Kanaani zestrzelił dwa (również syryjskie) MiGi-23. Zwycięstwa również uzyskano za pomocą rakiet Python-3.
To prawdziwa gratka zobaczyć te samoloty na własne oczy, nie w muzeum, ale wciąż operacyjne. Trzeba tu zaznaczyć, że większość tych zwycięstw uzyskano w latach osiemdziesiątych. Tak, tak, to nie pomyłka. Te F-15 w wielu przypadkach mogą być starsze niż nasze poczciwe Su-22. Żeby jednak być uczciwym trzeba dopowiedzieć, że z tamtymi maszynami (z lat osiemdziesiątych) łączy je tylko wygląd zewnętrzny i to też nie zawsze. „W środku” są to już zupełnie inne, w pełni nowoczesne samoloty. Na początku XXI wieku izraelskie F-15 przeszły szereg głębokich modernizacji, dzięki którym cały czas są w pełni wartościowymi i co najważniejsze bardzo niebezpiecznymi maszynami bojowymi.
Następne do akcji ruszają F-16I Sufa, 107. eskadry „Pomarańczowych ogonów”, również bardzo zasłużonej w historii IAF jednostki. Po gospodarzach, do swoich zadań startują uczestnicy zagraniczni. Najpierw włoskie Tornada, później amerykańskie, greckie i polskie F-16. Niestety nasze i helleńskie „szesnastki” startują z odległego drugiego końca pasa, co daje nam małe szanse na uchwycenie ciekawych kadrów. Start naszych „Jastrzębi” wywołuje jednak duże zainteresowanie, ponieważ w jedną z maszyn jest „Tygrysi” 4056 z 31. BLT. Z tej samej strony startują kolejne F-15 i F-16. Czarne smoki wymalowane na statecznikach F-16 oznaczają, że tym razem do akcji wyruszają „Agresorzy” ze 115. eskadry. Po nich startują cztery francuskie Mirage 2000D. Francuzi, jak zwykle starują bardzo efektownie, „ciągnąc” dłuuugo tuż nad pasem, by pod koniec ostro wyrwać prawie pionowo w górę. Na tym kończą się starty i powoli również nasza wizyta. Czekamy jeszcze na pierwsze lądowania. Niestety nie zobaczyliśmy indyjskiego C-130J. Jak się dowiedzieliśmy później, kontyngent indyjski, składający się z wydzielonego komponentu sił specjalnych wspieranego przez pojedynczego C-130J, na tym etapie ćwiczeń stacjonuje w bazie Navatim. Indyjscy komandosi Gwardii Sił Powietrznych ćwiczą oddzielnie wraz ze „specjalsami” z jednostki 669 IAF wspieranymi przez samoloty C-130 i śmigłowce UH-60. Do ćwiczeń Blue Flag dołączą w drugim tygodniu.
Po krótkiej przerwie nad lotniskiem pojawia się formacja czterech EF2000, które po efektownym rozejściu podchodzą do lądowania. Rozpoczyna się ostatnia część programu naszej wizyty. Po samolotach niemieckich swoje lądowania rozpoczynają F-15 IAF. Maszyny lądują równolegle na obu pasach, co daje szansę na uchwycenie ciekawych kadrów. Kiedy nad lotnisko zaczyna wracać coraz więcej samolotów… organizatorzy zarządzają zakończenie dnia prasowego i powrót do autobusów (!). Jak nietrudno się domyślić, zapędzenie nakręconej zgrai lotniczych świrów do autobusów w takiej chwili nie jest łatwym zadaniem. Niemniej jednak ostatnią część lądowań musimy niestety „robić” już z autobusu. Kiedy udaje się wreszcie skutecznie policzyć i potwierdzić, że nikt się nie zagubił, ruszamy w drogę powrotną w kierunku głównej bramy. Na szczęście do tego momentu kończą się również prawie wszystkie lądowania.
Po pożegnaniu z naszymi opiekunkami i krótkiej sesji zdjęciowej przy stojącym przed wjazdem do bazy Kfirze, wsiadamy do samochodów i ruszamy na druga stronę lotniska, aby spróbować swojego szczęścia w czasie drugiej tury wylotów, ale już zza płotu. Niestety tego dnia udaje nam się już tylko „złapać” jednego transportowego C-130 i samolot walki elektronicznej G550. Będziemy próbować jeszcze jutro rano przed wyruszeniem do bazy w Hatzerim… ale to już inna histora. ;)
Podsumowując, wizyta w bazie Ovda była wyjątkowym doświadczeniem w naszym foto-lotniczym życiu. Izraelskie Siły Powietrzne bardzo niechętnie pokazują swoje samoloty, o bazach lotniczych już nie wspominając. Szczególnie dotyczy to fotografów zagranicznych. Możliwość zobaczenia maszyn izraelskich w ich „naturalnym otoczeniu” jest czymś naprawdę szczególnym. Nie była to długa wizyta, chciałoby się oczywiście więcej. Można ją było też trochę lepiej przeprowadzić, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że to był praktycznie „ich pierwszy raz” ;) więc też nie ma co narzekać. Mamy szczerą nadzieję „że ten pierwszy raz” nie będzie ostatnim i że za dwa lata ponownie spotkamy się w gościnnych progach Ovda Air Base.
Przemek "Youzi" Szynkora