małe podsumowanko...
Jakieś 1100 km zrobione, z czego większość w sobotę. Plan był ambitny - sobota: od rana do 15 Świdwin, potem nocny pokaz w Lesznie, a na deser w niedzielę Czyżyny. Niestety wszystko pokrzyżowała nam aura. O ile w Świdwinie było względnie dobrze, to już w Lesznie wieczorem mocno padało, a biorąc pod uwagę bardzo złe prognozy na niedzielę w Krakowie - odpuściliśmy piknik.
Mimo to zaliczam sobotę do jednego z najbardziej udanych dni w tym sezonie. Podróż z bronkiem, Bambi i flykatką, impreza w leszczyńskiej spadochroniarni, no i zajefajny nocleg ogarnięty przez Bambi sprawiły że było zajebiście. Jeszcze raz, dzięki całej trójce za ten wypad
Aha, larky sorry za udział we wkręcie, byłem tylko narzędziem w ich rękach