OK, powiedzmy że przyszedł czas na debiut w tym dziale...
Wiem, że koncepcja może się nie podobać, ale taki miałem pomysł na przetrawienie materiału z MLP...
Nie bijcie za bardzo...
Po więcej moich gniotków zapraszam na
bloga.
25 lutego 1967 roku, minister obrony narodowej Marian Spychalski i marszałek ZSRR Andriej Grieczko podpisali umowę, która stała się jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic PRL. Zakładała ona przekazanie do dyspozycji Wojska Polskiego 178 głowic nuklearnych, które miały być użyte w ewentualnym ataku na państwa NATO. Jako że Polacy dysponowali odpowiednimi środkami przenoszenia: artylerią rakietową i lotnictwem szturmowo-bombowym (m.in. samolotami Ił-28 i Su-7) mogli szybciej zaatakować wybrane cele na terytorium RFN, niż siły radzieckie, które wymagały przebazowania. Władze PRL przez lata konsekwentnie twierdziły, że broni atomowej na terytorium Polski nie ma. Polska zgłaszała nawet na forum międzynarodowym inicjatywę denuklearyzacji. Tymczasem plan z lat 70-tych zakładał, że podczas trwającego około godziny ataku na kraje zachodnie, polskie jednostki miały użyć 131 ładunków jądrowych, w tym 100 rakiet i 31 bomb lotniczych. Plan przewidywał również kontruderzenie NATO na terytorium kraju - wg. założeń sztabu mogłoby w nim zginąć ok. 53% żołnierzy polskich. O stratach wśród ludności cywilnej nie mówiono...