No cóż...nie zawsze świeci słońce, ale jutro też jest dzień (taką mam nadzieję). Wielkie podziękowania dla Ekipy, której chciało się nadrabiać dobre kilkadziesiąt kilometrów drogi, żeby zabrać mnie w podróż. Przekomarzanie się Bronka z Carlitem, którym dzielnie wtórował Słowik - bezcenne.