Zapis filmowy ciekawego wydarzenia z historii:
19 lipca 1957 roku, w ramach programu testów nuklearnych Operation Plumbbob na poligonie w Nevadzie, jedyny raz odpalono uzbrojony niekierowany pocisk nuklearny powietrze-powietrze AIR-2 Genie. Miał moc eksplozji 1,5-2 kilotony i był przeznaczony do zwalczania sowieckich formacji bombowców strategicznych - słusznie skądinąd uznano bowiem, że konwencjonalne uzbrojenie ówczesnych myśliwców nie zdałoby egzaminu w razie zmasowanego ataku atomowego. Do przenoszenia Genie dostosowano myśliwce Northrop F-89 Scorpion. I właśnie jednego ze Scorpionów (w eskorcie B-57 Canberra) widać na filmie, jak odpala pocisk. Kilka kilometrów poniżej, dokładnie pod miejscem eksplozji, stoi pięciu gości w letnich mundurach. Jeden z nich nawet spogląda w niebo (dobrze, że chociaż założył ciemne okulary). Ci ludzie, to oficerowie (od majora do pułkownika), którzy na ochotnika postanowili w taki właśnie sposób udowodnić, że użycie pocisków Genie do obrony kraju nie stanowi samo w sobie zagrożenia dla jego mieszkańców i że mimo tego, że pociski są nuklearne, można je odpalać nawet nad zaludnionymi terenami.
Pułap, na jakim nastąpiło odpalenie pocisku, podawany jest różnie w różnych źródłach - pomiędzy 18.500, a 20.000 stóp n.p.m., czyli mniej więcej 5.000-5.600 metrów nad ziemią (biorąc poprawkę na wysokość n.p.m., na jakiej leży Nevada). Chociaż 12 sekund, dzielące na filmie moment rozbłysku i moment dotarcia na ziemię huku eksplozji, zdaje się jednak wskazywać na niższy pułap.
Tak czy inaczej dawki promieniowania neutronowego i gamma, jakie piątka obserwatorów dostała w efekcie eksplozji nad głowami, były ponoć pomijalne (z tej piątki czterech zmarło wiele lat później, w "normalnym" wieku, jeden prawdopodobnie wciąż żyje).
W filmie najbardziej rozwala mnie napis na tabliczce - "Ground Zero - population 5" i ostatnie słowa komentarza:
"It was just beautiful" Aha, pięciu oficerów, widocznych na filmie, było ochotnikami. Wojskowy kamerzysta, który ich filmował, ochotnikiem nie był