Hej. Na wstępie proszę żebyście nie odebrali tego jako chwalenie się czy lansowanie. Chcę się podzielić z Wami krótką historią czegoś co właśnie się zakończyło, a było częścią mojego życia od pół roku.
W październiku zeszłego roku zostałem radnym młodzieżowej rady w moim mieście. Wiedziałem, że będąc w tej radzie jestem w stanie zdziałać dużo więcej niż jako zwykły uczeń liceum, ale nigdy nie sądziłem, że aż tyle. Kilka lat temu w okresie świątecznym koleżanka poprosiła mnie abym zabrał gitarę i poszedł z nią do domu dziecka pograć kolędy na wigilii dzieci z rodzicami (na przykład takimi, którzy utracili prawa rodzicielskie).
Film o Domu Dziecka w Jaworznie stworzony na potrzeby koncertu.
https://www.youtube.com/watch?v=FqJSNs4XsNM&feature=youtu.beOd tego czasu starałem się wspierać placówkę jak tylko mogłem. Przed ostatnimi Świętami Bożego Narodzenia zrobiłem małą zbiórkę wśród znajomych i ludzi z liceum, do którego uczęszczałem. Były to głównie nowe ubranka dla najmłodszych wychowanków, prezenty, słodkości, a nawet akcesoria elektroniczne (słuchawki i mp3). Zgłaszając się na kandydata do młodzieżowej rady wiedziałem, że chcę zorganizować ,,coś" na rzecz tej placówki. Szybko jednak parę ,,ważnych" osób z miasta zniszczyło mój zapał do działania tłumacząc, że młodzieżowa rada to może tylko opiniować różne inicjatywy, ewentualnie o coś prosić, ale raczej bez odzewu bo młodzieżowa rada to tak jest tylko po to żeby być. Co po takich słowach? Wiadomo, odcięcie zapału i zastanawianie się czy może jednak postawić na swoim i spróbować. A co tam! Raz się żyje. Robim to. Tak też się stało. Zorganizować koncert charytatywny na rzecz Domu Dziecka, na którym wystąpią młode jaworznickie zespoły. Taki był plan. Wszyscy pozostali radni poparli ten pomysł, ale jak to w Polsce bywa na obietnicach i słowach poparcia się skończyło, ale o tym potem. Tak więc zacząłem walczyć o pozwolenia na organizację... wiadomo papierologia. Potem wnioski o patronaty, prezydenta miasta i posła. I wtedy mnie trochę olśniło.. Skoro robię koncert to może by tak jeszcze zbiórkę w szkołach przed koncertem? Why not! Papierologia do MSWiA. A może by trochę podglądnąć WOŚP? Serduszka WOŚP-u to pewien symbol tego jak ludzie jednoczą się w pomaganiu. Może fajnie by było zrobić coś podobnego? Why not! Z pomocą znajomej powstał projekt naklejki, którą dostawali uczniowie, a także publiczność koncertu za wrzucenie pieniędzy do puszki.
A może by tak prosić o wsparcie finansowe firmy? Why not! No i tak się stało, że odpowiedziało w sumie 9 firm. Wyszła z tego fajna sumka, ale o tym potem. Termin koncertu ustalony... 25 maj;17:00; hala miejskiego centrum kultury i sportu. Tygodnie mijały... kolejne pisma i wnioski. Wszystko jednak jakoś szło do przodu. Powstał w końcu plakat, a i scenariusz zosał napisany.
Coś jednak przeszkadzało... AAA! WIEM! Trzeba było przygotować się trochę do maturki, a potem ją nawet napisać. Ale jakoś poszło. Ostatnie dwa tygodnie minęły tak szybko, że nie wierzę, że piszę o tym wszystkim w czasie przeszłym. Ale wracając do tematu. Zaproszenia dla oficjeli rozdane, plakaty powieszone, info w prasie umieszczone. Pozostało zebrać puszki, zliczyć pieniądze i przygotować siebie samego do koncertu. Muzykę kocham i jestem od niej uzależniony, a że sam gram w zespole to nie mogłem nie skorzystać z okazji. Tak więc zespół, w którym gram na gitarze też wystąpił. Pozostało tylko kilka obaw. Czy przyjdą ludzie? Czy wszystko się uda? Na szczęście to były tylko obawy. Wszystkie krzesła były zajęte. Pojawiło się 350 osób, w tym prezydent miasta. Chyba czas na liczby.
Od sponsorów zebraliśmy: 6500zł
Ze zbiórki w szkołach: 2470,64zł
Ze zbiórki, która odbyła się podczas koncertu: 2172,95zł
Łącznie: 11143,59zł
Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na wyjazdy wakacyjne wychowanków z Domu Dziecka w Jaworznie.
Nigdy nie myślałem, że dane mi będzie zorganizować koncert, a mając 19-lat to nawet mi się nie śniło. Kosztowało to dużo zdrowia i energii, a wie o tym najlepiej Adi. Warto było. To był wspaniały i trudny czas. Z jednej strony wiele nieprzespanych nocy i dużo roboty, a z drugiej świetna okazja do zrobienia czegoś dla innych. Mam pewien żal do radnych, że obietnice wsparcia pozostały tylko słowami rzuconymi na wiatr. Żal mam też do ludzi, którzy nie wierzyli i patrzyli na mnie jak na kosmitę bo przecież młody człowiek gó*no może i szybko zrezygnuje. Dyrektorka domu dziecka sama przyznała, że była sceptyczna na początku. Jeśli mam być szczery to ,,sceptyczna" to mało powiedziane. Na pierwszym spotkaniu gdy przedstawiłem jej zarys akcji i pierwsze potwierdzenia to traktowała mnie na zasadzie ,,a po co pan to robi.. panu się i tak nie uda albo zbierze pan grosze, a grosze mnie nie interesują, ja to jestem super i dzieci dzięki mnie mają zajeb*ście". A jednak się udało i gotówka na konto domu dziecka trafiła. 11 tysięcy to nie tak mało. A tak kolorowo w tym domu dziecka nie jest o czym się wielokrotnie przekonałem. Ale teraz to już nie ważne, teraz można się tylko cieszyć z tego, że dzieciaki dostaną możliwość fajnego wypoczynku. Trafiły tam nie ze swojej winy, dlaczego więc mają pokutować za to? Należy im się tak samo jak innym dzieciom.. fajny wakacyjny wypoczynek. Chciałbym kiedyś może założyć fundację, która by robiła podobne rzeczy w większej skali. Może kiedyś to się uda. To, że tekst ,,warto pomagać" nie jest tylko sloganem, a niesie dużą moc przekonałem się na własnym ciele.
Przepraszam, że takie długie, ale krócej niż w tej formie nie potrafię.
Pozdrawiam