Elektrownia powstała na początku XX wieku. Wtedy, gdy Łódź była potęgą przemysłową. Postawił ją jeden z fabrykantów - Scheibler. Teraz się można pośmiać, ale kiedyś elektryczność w zakładzie produkcyjnym to było coś!
Obiekt prezentuje się na prawdę niesamowicie:
Po wojnie oczywiście zakłady przejęli czerwoni i nazwali go UNIONTEX. Oczywiście były to zakłady przemysłu odzieżowego. Z ciekawostek teren fabryki w 1986 roku odwiedził Jan Paweł II.
Po 1990 roku UNIONTEX podzielił los innych łódzkich fabryk.
Sama elektrownia podobno pracowała do końca lat 90-tych. Później na kłódkę zamknął ją syndyk masy upadłościowej.
We wnętrzu jest sporo smaczków dla fotoamatorów:
Zestaw "liczników" żywcem wyjęty z początku zeszłego wieku wygląda jakby zaraz cała elektrownia zaczęła działać:
Elektrownia Scheiblera jest mało znana, a szkoda, bo to najpiękniejszy obiekt tego typu w Polsce.
Nie jest dostępna do zwiedzania dla zwykłych ludzi. Sam teren zakładu jest strzeżony i warto mieć dużą torbę foto, szczególnie jak ucieka się przed psami, które pomagają ochronie
Sam zakład wygląda mniej-więcej tak:
Trzeba uważać, żeby coś nie spadło na głowę jednocześnie patrząc na czym się stawia stopę. Co tylko było można - zostało rozkradzione, spalone, splądrowane, zniszczone, zrujnowane.
Coś jeszcze wrzucę z łódzkich fabryk