Wjechał stary Lanos w Mercedesa. Z Merca wychodzą ,,karki" i wyciągają z Lanosa dziadka. A dziadek spokojnie mówi:
- Chłopaki, po co się złościć.Chodźcie, lepiej napijemy się herbaty i zjemy pierniczki.
- Dziadku, wariata strugasz? Jedziemy twoje mieszkanie na nas przepisać!
- Chłopaki, szanujcie trochę starszego! Wypijemy herbaty z pierniczkami, pogadamy... i dojdziemy do porozumienia.
,,Karki" wymienili spojrzenia, ale poszli za dziadkiem. A ten zamiast do jakiejś knajpki, prowadzi ich do parku. Siadają na ławce, dziadek wyciąga starą, mosiężną lampę, pociera i pojawia się dżinn. Dziadek do niego:
- Zorganizuj w try-miga herbatę i pierniczki dla tych dżentelmenów i dla mnie.
- Tak jest,mój panie! - odpowiedział dżinn i rzeczywiście, z powietrza zmaterializował się stolik, z obrusem, samowarem, pierniczkami i zastawą. ,,Karki" siedzą z opadniętymi szczękami i myślą. Po chwili jeden mówi:
- Dziadek, sprzedaj nam tę lampę.
- Nie!
- Sprzedaj, daję dziesięć tysięcy baksów!
- No ale co wy, nie sprzedam!
- Pięćdziesiąt tysięcy!
Koniec końców, kupili lampę za ćwierć miliona. Dziadek sobie poszedł z powrotem do samochodu i odjechał. Szef ,,karków" pociera lampę. Pojawia się dżinn. Kark mu na to:
- Słuchaj, teraz ja tu jestem szefem. Masz nam zaraz zorganizować dziesięć milionów baksów na początek!
- Przepraszam, nowy jaśnie panie, ale ja się specjalizuję tylko w herbacie i pierniczkach.