wydzielilem Was z ta dyskusja do osobnego watku
Właśnie miałem to zaproponować.
Amon ogląda Ci monitor, ale czytanie w moich myślach, to przegięcie. ;-)
Hehehe
A wracając do tematu. Moje źródła podają inne informacje. A mianowicie takie, że na ziemi nic nam nie zniszczono podczas kampanii wrześniowej, jedynie w powietrzu nas gromili. Choć tak jak powiedziałem, w czasie pierwszych ataków na Warszawę Niemcy mimo wszystko nie mogli nas zagiąć. Jestem skłonny nawet powiedzieć, że gdyby nie ofensywa z drugiej strony 17 września, to dalibyśmy radę i kto wie, jakby się dalej losy wojny potoczyły.
Co do organizacji obrony stolicy. Może i było to działanie ad hoc, ale wg mnie pokazuje dokładnie, że mając dostępną prowizorkę można przechytrzyć taką potęgę militarną, jaką na tamte czasy były Niemcy. Wystarczyło, że na posterunku obserwacyjnym siedziało dwóch łebków z pobliskiej wsi i podali w odpowiednim czasie do Warszawy ilość i wielkość samolotów. Wlatując w ostatni krąg posterunkowy nalot niemiecki napotykał na nasze myśliwce gotowe do odparcia ataku.
A co do Karasia. Mi nie chodzi o to, że był on gównianą konstrukcją i jedyną jego zaletą było to, że latał. Chodzi mi o porównanie tej konstrukcji z myśliwcami przeciwnika. A w kampanii wrześniowej Niemcy używali Me109 i Me110. Przepaść... Dlatego w powietrzu ciężko było mówić o wyrównanej walce.
Mówisz, że nie ma co porównywać możliwości ówczesnego państwa polskiego z niemieckim. Zgadzam się. Ale czemu mieliśmy Karasie? Bo nikt się nie spodziewał kolejnej wojny. Olano modernizację lotnictwa, jak i całej armii. Ale dzięki tym Karasiom właśnie polacy byli asami lotnictwa podczas Bitwy o Anglię.
Podsumowując, nie neguję tego, co mówisz. Chodzi mi po prostu o pokazanie różnicy w wyposażeniu wojsk. Różnicy technologicznej i ilościowej. A historia to już taka dziedzina, że co źródło, to inne dane. Wszystko co napisałem opieram na wiedzy zdobytej na zajęciach. Dlatego w czymś mogłem się walnąć. Jeśli tak się stało, to biję się w pierś