W zeszłym roku tylko raz miałem okazję wyskoczyć na zdjęcia do jakiejś jednostki. No, w sumie to 2 razy ale o drugim wolę zapomnieć bo skończyłem w szpitalu ze złamaną nogą
Wracając do udanego wypadu to dobrze że mam zawsze spakowany plecak z gotowym sprzętem bo telefon był na zasadzie "Mori, co robisz bo wiesz, może byś mógł za 2 godzinki zameldować się pod bramą w Pruszczu? ... "
Jasne że się dało i przez kilka godzin do zachodu słońca fociliśmy hindy i hoplity. Zamówienie było o tyle nagłe, że dowódca jednostki zdecydował się ostatecznie na wydanie nowego albumu ze zdjęciami i to co robiliśmy tego dnia musiało pójść od razu do wydawnictwa. Ostatecznie praca była zbiorcza, dwóch autorów wojaków, ja i LemoJet.
1. Dzień zaczął się klasycznie i nic nie zapowiadało tego co nas czeka
2. Oglądaliśmy standardowe loty i przygotowania przedstartowe
3. Ktoś pracuje by mógł latać ktoś ...
4. Wieczorową porą niebo zapłonęło i klimaty zrobiły się naprawdę nieziemskie
5.
6.
7.
8. Z czasem pożar przygasł a my obserwowaliśmy ostatnie loty, w zasadzie już nocne
9.
10.
11. Uczucie gdy siedzisz na tyłku na środku pasu a taka ponad 8 tonowa kosiarka toczy się wprost na ciebie - bezcenne
I jeszcze te poczucie humoru wojaków... Pytam się ich czy on na pewno skręci i dostaję odpowiedź: " Jasne, tam ma stojankę. No chyba że ją przeeegaaaaaapi .... ".
Dowciapnisie, cholera
Dzień na szczęście zaprzeczył mojej opinii jakoby Pruszcz Gdański był standardową "krainą deszczowców" gdzie wiecznie pada. Wieczór nagrodził nas na niebie morzem ognia więc klimaty były naprawdę fajne.
Z technicznego punktu widzenia używałem Nikona D7200, w powietrzu Sigmę 150-600 Sport, wieczorową porą Tamrona 70-200 2.8