Ze względu na nadciągające 20.03.2015 zaćmienia słońca naszła mnie ochota sfotografowania tego zjawiska.
Oczywiście nie da się tak po prostu wycelować obiektywu w słońce bo co z tego wychodzi to aż za często mamy na kartach podczas pokazów.
Aby móc cokolwiek ciekawego uwiecznić trzeba mieć założony filtr słoneczny. O ile się go ma ...
Ja akuratnie nie mam więc jako znany wynalazca rzeczy dziwnych postanowiłem szybko zmajstrować własny.
Z góry zaznaczam że to miała być tylko próba techniczna i ESTETYKA W ŻADEN SPOSÓB NIE BYŁA PLANOWANA I OCZEKIWANA
Moim ulubionym powiedzeniem jest: ... jak coś jest głupie i działa to nie jest głupie... więc wiecie już z grubsza czego się spodziewać.
Składniki dania:
- obiektyw
- standardowe mocowanie do filtrów Cokin P
- folia Baadera 10x10 cm ND 3.8 ( ważne !!! - 3.8 to filtr do fotografii, do obserwacji "oczami" używamy filtru ND5 który o ile pamiętam przepuszcza 16 razy mniej światła niż ten 3.8! )
- trochę kartonu
- klej biurowy
- taśma klejąca dwustronna
- skalpel
Jak widać pomijając folię Baadera i ewentualnie elementy systemu Cokina wszystko w szanującym domu powinno się znaleźć. No może skalpel nie ale idzie zastąpić nożyczkami.
Ponieważ mam żyłkę wynalazcy (czyli po prostu jestem zbyt skąpy z natury aby płacić kupę kasy za gotowca) ambitnie zamknąłem budżet w 10 PLN (zakup foli Baadera).
Oczywiście gdyby ktoś nie miał elementów Cokin-a to musiałby dorzucić kolejne 20 PLN.
Podobno są ludzie którzy zamiast folii Baadera używają opakowań po chrupkach Lays ( nawet się kłócą który smak lepszy ze względu na kolor folii
) ale jedno o okulistyce wiem na pewno: OCZY NIE ODRASTAJĄ!!! więc aż w takie wynalazki nie idę.
Cały dowcip polega na tym aby cieniutką i delikatną folijkę metalową umieścić stabilnie w prowadnicach holdera Cokina. Filtry mają ponad milimetr grubości więc potrzebujemy trochę kartonu.
Nie miałem grubego więc nadłożyłem robotą sklejając ze sobą po dwie warstwy cieńszego na każdy z 2 elementów pomiędzy które włożę docelowo folię.
Oczywiście folia musi mieć otwór w którym będzie ją widać więc teraz następuje 90% naszej roboty czyli robienie dziur w całym.
Ostatni raz robiłem to w przedszkolu więc wybaczcie że wszystko wygląda jakbym to wygryzł a nie wyciął.
Jeśli ktoś skojarzył mój skalpel z kronikami kryminalnymi, "Kubą Rozpruwaczem z Pomorza..." i takimi tam to z góry mówię że niczego mi nie udowodniono... Pozdrowienia dla organów ścigania.
Mały test czy przy najszerszym kącie patrzenia mój obiektyw po prowizorycznym założeniu kartoników z dziurami nie będzie widział skraju dziury ale jak widać poniżej wszystko OK.
Niestety to widok mojej ściany a nie mojego garażu... Na dokładkę pryszczaty typ w kolejce przede mną wziął ostatniego Forda GT40, grrrrrrrrrrrrr
Ponieważ nie miałem grubego kartonu skleiłem po 2 sztuki tworząc okładki gotowe do włożenia między nie folii.
Mocowanie foli to osobna sprawa. Zapomnijcie o kleju biurowym, kropelce i takich tam. Albo nie skleją albo uszkodzą.
Najlepszym rozwiązaniem jest taśma dwustronna. Zakleiłem więc moje piękne dziury i ponownie je wyciąłem ( skalpel !!!
) .
I teraz najważniejsze. Folię rozkładamy na stole i do niej przykładamy element. Ważne aby leżała na czymś zabezpieczającym ją od dołu przed porysowaniem i żeby była równomiernie naprężona.
Potem obcinamy naddatki (niby taka delikatną cho...ra ale spróbujcie ją po prostu ciachnąć nożyczkami...). Potem obracamy i przyklejamy drugi element.
Teraz tylko przycięcie równo krawędzi i końcowe dopasowanie do holderu Cokina żeby się folia nie marszczyła.
Tadaaaaaaaaaaam!!!!
Filtr za 10 zeta operacyjnie gotowy do użycia.
I do szczęścia brakuje mi już tylko SŁOŃCA!!!!!!